Czy jadłaś już frikeh?

Frikeh to szlachetna odmiana kaszy z prażonej pszenicy. Jest bardzo popularna w krajach arabskich i północnej Afryce. My też powinniśmy ją jeść. Będziemy zdrowsi.
Pszenica, którą się zbiera, by powstała frikeh, jest jeszcze niedojrzała. Suszy się ją na słońcu, potem praży. Uprażoną kruszy i ponownie suszy na słońcu. Frikeh to cenne źródło składników odżywczych. Zawiera błonnik, białko, węglowodany, witaminy B i E oraz wiele innych składników mineralnych. Ma dwa razy więcej błonnika i białka niż quinoa. Jej zaletą jest też niższy indeks glikemiczny (quinoa – 54, frikeh – 43). W 100 gramach frikeh są 353 kalorie, 14,9 gramów białka, 12,9 gramów błonnika i zaledwie 2 gramy tłuszczu. Jest wspaniałym sprzymierzeńcem osób na diecie, polepsza trawienie, reguluje poziom cukru. Zawiera przeciwutleniacze, pomaga zbudować masę mięśniową. W przeciwieństwie do komosy nie nadaje się jednak dla osób chorych na celiakię, bo zawiera gluten.
Przed gotowaniem musisz uprażyć kaszę na suchej patelni albo namoczyć ją w wodzie. Ma ziemisty, lekko wędzony smak. Frikeh możesz dodać do sałatki, jeść z pietruszką, miętą i czosnkiem. Dodawaj ją do wywarów, jogurtów, puddingów i ciast. Jeśli szukasz zdrowego śniadania, do frikeh dodaj mleko, cynamon, miód lub owoce.