Recenzja książki: Wszystko jest dobrze w moim świecie – Beata Pawlikowska

Wszystko jest dobrze w moim świecie - Beata Pawlikowska
Fot: mat. pras.

Beata Pawlikowska w urywkach, czyli – przynajmniej dla mnie – w najmilszym i najmniej kontrowersyjnym wydaniu.  „Wszystko jest dobrze” można czytać bez bólu.

W takiej wersji Beata Pawlikowska wydaje mi się najbardziej udana. Nie mamy do czynienia z przemyślaną koncepcją, wobec której szybko zaczynam odczuwać opór i szukam logicznych dziur i przepaści, a jedynie z oderwanymi, pozytywnymi zdaniami. Coś w rodzaju afirmacyjnych karteczek. Tu nawet autorskie podejście do interpunkcji mniej mnie drażni. Do tego ładne kolory, zabawne rysunki. Jest ok.

I chociaż uważam, że to ciągle przesada, żeby traktować „Wszystko jest dobrze w moim świecie” jak prawdziwą książkę, to jednak jako całość wydaje mi się nieszkodliwa, kojąca i przyjemna. Można zacząć lekturę w dowolnym miejscu i wrócić do niej w dowolnym momencie. Niewiele się z tego zapamiętuje, oprócz ogólnego sympatycznego wrażenia. Łatwo się przy tym zasypia. Nie sposób uznać też tej książki i jej przesłania za odkrywcze lub sformułowane w wyjątkowy sposób – ale jak wiadomo banały przeważnie są do bólu prawdziwe. Moim światem ta książka na pewno nie wstrząśnie – ale jeśli ktoś czerpie z tego pozytywną energię, to czemu nie? Niech wyda 39,90.
Co do trzech rzeczy absolutnie zgadzam się z Beatą Pawlikowską (co niestety nie znaczy, że sama stosuję się wzorcowo do tych zaleceń): nie jeść śmieciowego żarcia, chodzić na spacery, pozbyć się nadmiaru rzeczy. A i w wielu innych kwestiach skłonna jestem przyznać autorce rację. W innych – niekoniecznie. Np. jakoś niefajne wydaje mi się ustawianie ludzi w tym samym rzędzie, co przedmioty. Upraszczając, według Beaty Pawlikowskiej jeśli coś wyrzucisz, robisz miejsce na coś nowego, a kiedy z jakąś osobą się rozstajesz, tworzysz przestrzeń na poznawanie nowych ludzi. I chociaż zgadzam się, że nie należy się kurczowo trzymać ani przedmiotów, ani ludzi, nie wydaje mi się, żeby można było się rozstawać z przyjaciółmi, partnerami, rodziną równie łatwo jak z dziesięcioletnią jesionką czy lampką na biurko. Rozumiem, że doba ma tylko 24 godziny, a podtrzymywanie relacji wymaga również czasu, a nie tylko dobrych chęci. Mam jednak nadzieję, że żeby zawierać nowe przyjaźnie, nie muszę kończyć starych…

Naprawdę chciałabym też, żeby mój nieograniczony rzeczywistością oraz stereotypowym i negatywnym myśleniem plan na przyszłe życie – czyli wyprawa po układzie słonecznym i udział w kolonizacji nowej planety – miał szanse zaistnieć. Bo Beata Pawlikowska przekonuje mnie, że tak właśnie będzie (patrz np. strona 245). Jednak kiedy swój plan rozkładam sobie na małe kroczki i etapy, wydaje mi się, że nawet przy maksymalnie pozytywnym podejściu, istnieje pewna możliwość, że go nie zrealizuję.

Nie w tym stuleciu, nie w tym życiu.

Tytuł: Wszystko jest dobrze w moim świecie
Autor: Beata Pawlikowska
Wydawnictwo: Edipresse Książki

 

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *