Recenzja książki: Bractwo śmierci – J.D. Robb

To kolejna odsłona futurystycznej opowieści o dzielnej porucznik Eve Dallas. Bractwo śmierci czyta się przyjemnie, chociaż to ewidentnie nie najlepsza część całego cyklu.
Ale to nic nie szkodzi, bo to dalej książka sensownie napisana, w miarę ciekawa i niezła w odbiorze. Dla fanów serii będzie z pewnością przyjemnością, nawet jeśli nie sprawi satysfakcji, którą dają te najlepsze odsłony przygód Dallas. Tym razem porucznik Eve Dallas zostaje poproszona o pomoc przez stałą współpracowniczkę policji, profilerkę i psychiatrę Dr. Mirę. Podczas wizyty w posiadłości po zmarłym dziadku jej mąż znalazł pobitego kuzyna. Chwilę później został zaatakowany, a kiedy odzyskał przytomność kuzyn zniknął. Eve rozpoczyna śledztwo pełna złych przeczuć. Podejrzewa, że porwanego nie może już uratować. Ale jeszcze nie wie, że będą kolejne ofiary.
Bractwo śmierci to sensowna książka J.D. Robb, czyli Nory Roberts, bodajże najbardziej płodnej autorki na świecie. Roberts produkuje chyba kilkanaście książek w miesiącu, głównie swoich flagowych romansów, ale też kryminałów. Te futurystyczne kryminały z Eve Dallas już dawno zjednały sobie wielu zwolenników, dlatego Roberts nie musi martwić się o sprzedaż kolejnych części. Bractwo śmierci dobrze wpasowuje się w formułę, którą znamy z pierwszych kilkunastu książek, chociaż akcja w niektórych jest zdecydowanie bardziej wartka niż tym razem. Równowagą są ciekawi bohaterowie: ci, których poznaliśmy i polubiliśmy już z poprzednich książek i całkiem nowi, którzy wchodzą w życie Eve Dallas. Wszystko jest tutaj poprawne, chociaż nie porywa, czyta się dobrze, ale rewelacji nie ma. Już dawno zapisałam się na listę fanów, więc z przyjemnością (chociaż bez wow) przeczytałam. I na pewno sięgnę po część kolejną.
Marta Czabała
Tytuł: Bractwo śmierci
Autor: J.D. Robb/ Nora Roberts
Wydawnictwo: Prószyński