Recenzja książki: Jedyna – Marisa de los Santos

Jedyna
Jedyna

Lepsze lub gorsze rodzinne relacje są zawsze dobrą bazą na powieść. W tej rodzinie są raczej gorsze. „Jedyna” to świetna powieść o bardzo napiętych rodzinnych relacjach.

Ale jakie mogłyby być, jeśli kontakt z ojcem urwał się kilkanaście lat wcześniej. Wilson porzucił żonę oraz bliźniaki Marcusa i Taisy siedemnaście lat wcześniej. Od tamtego czasu Taisy widziała się z nim tylko kilka razy. Po ciężkim zawale Wilson postanawia jednak wezwać córkę do domu. Początkowo niechętna pomysłowi, Taisy decyduje się jednak odwiedzić ojca. Tym bardziej, że niedaleko mieszka Ben, jej wielka miłość sprzed laty.

„Jedyna” jest jedną z tych powieści, które łatwo i szybko uzależniają. Jest wciągająca, zabawna, nostalgiczna, wzruszająca i ciekawa. Marisa de los Santos opowiada o skłóconej rodzinie, którą – pomimo wzajemnych animozji – wciąż przyciąga się do siebie. Daje nam niemalże żywych bohaterów, nie tylko Taisy, ale też władczego Wilsona, niewinną Willow, roztrzepaną Caro i wielu innych, którzy doskonale odgrywają swoje role dzięki kunsztowi pisarskiemu autorki. Stawia na dialogi, wartkie, lekkie, zabawne, poddając nam subtelnie wnioski, które możemy odnieść do własnych rodzin. To jedna z tych książek, które są jednocześnie mądre i zabawne. Jest ich naprawdę mało. Zostają z nami na długo. A „Jedyna” trafia na półkę z ulubionymi książkami.
Marta Czabała
Tytuł: Jedyna
Autor: Marisa de los Santos
Wydawnictwo: Prószyński

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *